Q&A, czyli najczęściej zadawane pytania na temat kleszczy

Odpowiedź na to pytanie, jak to często bywa w nauce, brzmi: zależy. A od czego? Przede wszystkim od gatunku (a mamy ich na świecie ponad 900) oraz stadium rozwoju (larwy kleszczy występujących w Polsce są maleńkie jak ziarnko maku, nimfy mają ok. 1,5 mm, a osobniki dorosłe ok. 4,5-5,0 mm). To, co łączy wszystkie kleszcze, to fakt, że jako pajęczaki posiadają cztery pary odnóży (larwy trzy pary) oraz charakterystyczny aparat gębowy, wyposażony z hypostom (narzędzie zaopatrzone w ząbki, służące do zaczepienia się w skórze żywiciela i pobierania krwi). Wszystkie kleszcze oddychają również za pomocą tchawek, znajdujących się za tylną parą odnóży.
Jak już zostało wyżej wspomniane, gatunków kleszczy mamy całe mnóstwo. Jednak w Polsce psy i koty spotykają się zazwyczaj z dwoma kleszczami właściwymi, zwanymi też twardymi (z uwagi na obecność pancerza chitynowego): kleszczem łąkowym (Dermacentor reticulatus) i kleszczem pospolitym (Ixodes ricinus). Szczególnie często możemy trafić na te drugie, których samice (a one właśnie piją krew kręgowców) mają czerwony grzbiet z charakterystyczną czarną tarczką.
Przy okazji warto zdementować jeden mit – nie istnieje nic takiego, jak latający kleszcz. To, co spotykamy w lasach i wygląda nieco jak pajęczak ze skrzydłami, to w rzeczywistości owad – strzyżak sarni (uciążliwy, ale poza ewentualną reakcją alergiczną na ugryzienie niegroźny).
Nie, czas żerowania kleszcza nie zależy od pory roku, ale od temperatury otoczenia. Tak naprawdę pajęczaki te są w obecnym czasie zagrożeniem przez cały rok (żerują już w temperaturze powyżej 4,5 stopnia Celsjusza – poniżej tej wartości hibernują), choć dwa szczyty ich aktywności przypadają na wiosnę i jesień.
Kleszcze żerują wszędzie tam, gdzie poruszają się ich żywiciele, a więc w okolicy ścieżek leśnych, parkowych, na łąkach, a nawet w przydomowych ogródkach. Jak już zostało wyżej wspomniane, wpływ na ich aktywność ma temperatura powietrza. Pajęczaki te lubią najbardziej umiarkowane temperatury (kilkanaście stopni na plusie) i wtedy zagrożenie z ich strony jest największe. Nie oznacza to jednak, że latem, a nawet zimą nasz czworonożny przyjaciel jest bezpieczny. Bezśnieżne i coraz cieplejsze zimy sprawiają, że samice kleszcza żerują w miesiącach, w których wcześniej przechodziły w stan hibernacji.
Ugryzienie kleszcza, zwane fachowo wkleszczeniem, może dziś być poważnym problemem. Ciepłe zimy powodują nie tylko większą przeżywalność i wzmożoną aktywność samych kleszczy, ale także szybsze rozprzestrzenianie się w środowisku ich żywicieli bakterii i wirusów. W efekcie tego w krwi pajęczaków znajduje się coraz więcej patogenów, co potwierdzają badania naukowe. Czego zatem możemy się obawiać, gdy znajdziemy kleszcza w ciele psa lub kota? Poza znanymi również w przypadku ludzi chorobami, takimi jak borelioza i kleszczowe zapalenie mózgu, nasi pupile mogą nabawić się bardzo groźnej babeszjozy, anaplazmozy czy erlichiozy.
Dlatego tak ważna jest profilaktyka. Eksperci są zgodni, że najskuteczniejsze metody to te chemiczne, z użyciem tabletek, kropli lub specjalnej obroży przeciw pchłom i kleszczom (ta ostatnia chroni zwierzaka nawet przez 8 miesięcy). Dzięki nim znalezienie kleszcza w skórze czworonoga będzie można zaliczyć do przykrych wyjątków.
W Internecie znajdziemy wiele porad dotyczących tego jak usunąć kleszcza, jednak niektóre z nich mogą mieć skutki odwrotne do zamierzonego. Przede wszystkim nigdy nie smarujemy miejsca ugryzienia tłuszczem, ani nie „wykręcamy” pasożyta w trakcie wyciągania – to tylko zwiększa ryzyko tego, że kleszcz pod skórą zostawi groźne patogeny (w pierwszym wypadku może zwymiotować, w drugim zaś urwany kleszcz zaraża poprzez krwawienie). Najlepsza metoda to użycie specjalnego narzędzia do usuwania kleszczy lub zwykłej pęsety. Chwytamy pajęczaka tuż przy miejscu wkleszczenia i zdecydowanym ruchem (jednak bez szarpnięcia) wyciągamy prostopadle do skóry. Jeśli w skórze nie zostały żadne części kleszcza, przeprowadzamy dezynfekcję i obserwujemy zachowanie naszego pupila przez następne kilka tygodni (celem wyłapania ewentualnych objawów choroby odkleszczowej). Jak więc widać, wyciąganie kleszcza w sposób prawidłowy jest jasno sprecyzowane i nie trzeba wcale eksperymentować.

Artykuł skonsultowany z dr Martą Hajdul-Marwicz, doktorem nauk medycznych, specjalistą biologiem, autorką bloga "Za-Kleszcz-Ona Polska"