Jak uchronić psa i kota przed kleszczem?
Artykuł skonsultowany z dr Martą Hajdul-Marwicz,
doktorem nauk medycznych, specjalistą biologiem,
autorką bloga "Za-Kleszcz-Ona Polska"
W naszym klimacie mamy do czynienia z dwoma szczytami aktywności kleszczy – wiosennym i jesiennym. Wówczas wszyscy właściciele czworonogów z większą uwagą przyglądają się swoim podopiecznym i sprawdzają ich sierść po każdym spacerze. Słusznie, ale czy tylko wtedy należy to robić? Co z pełnią lata i zimą – czy wtedy możemy zmniejszyć czujność? Jak bronić się przed pajęczakami? I przede wszystkim – jak wyjąć kleszcza, który już żeruje na naszym zwierzaku? Na te pytania postaramy się dziś znaleźć odpowiedź.
Kleszcze nie biorą wolnego, czyli całoroczne zagrożenie
Wbrew obiegowej opinii, każdy właściciel psa i kota powinien uważnie obserwować skórę swojego pupila praktycznie przez cały rok – a przynajmniej wtedy, gdy temperatura jest dodatnia. Dlaczego? Bo prawdą jest, że kleszcze hibernują zimą, ale tylko wtedy, gdy temperatura powietrza spadnie poniżej 0 stopnia Celsjusza. Wystarczy, że jest niewiele cieplej – 4,5 stopnia, by kleszcze pospolite aktywnie szukały żywicieli. Nasi czworonożni przyjaciele są na wkleszczenie szczególnie narażeni, ponieważ często chętnie buszują w zaroślach i po łąkach. Dodatkowo pajęczaki żerują na wysokości, która doskonale pozwala im pozyskać czworonożnego żywiciela. Dlatego dziś nikogo nie dziwi kleszcz „załapany” w listopadzie czy grudniu.
Mało tego, wskutek coraz cieplejszych zim, w przyrodzie mnożą się również groźne bakterie i wirusy, które poprzez gryzonie trafiają do krwiobiegu kleszcza, kiedy znajduje się on jeszcze w stadium larwy lub nimfy. Efekt? Dzisiejsze kleszcze mają w sobie więcej patogenów, niż jeszcze 15-20 lat temu. Nierzadko mamy do czynienia z koinfekcjami, co oznacza, że od jednego kleszcza nasz pies lub kot może zarazić się więcej niż jedną chorobą.
Profilaktyka, czyli jak uchronić zwierzę przed kleszczem?
Jak unikać kleszcza? W przypadku ludzi sprawa jest nieco prostsza. Gdy tylko możemy unikamy wchodzenia w wysokie trawy i zarośla, wkładamy ubrania zasłaniające całe ciało, mamy również do dyspozycji substancje odstraszające owady i kleszcze (repelenty). Dodatkowo, możemy zaszczepić się przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu, a w przygotowaniu jest szczepionka przeciwko boreliozie.
Z psami i kotami sytuacja jest nieco trudniejsza. Nie ubierzemy ich w kombinezon, trudno również w 100% wyeliminować buszowanie przez nich w trawach, a na dodatek zauważenie kleszcza w gęstej sierści nie należy do najłatwiejszych (niestety, zazwyczaj odnajdujemy go wówczas, gdy jest już napity, a więc miał czas, by zarazić naszego zwierzaka). Co zatem możemy zrobić?
Z pewnością w Internecie natkniemy się na zwolenników naturalnych metod odstraszania kleszczy. Jedni twierdzą, że istnieją specjalne oleje, które są bardzo skuteczne, inni polecają zapiąć psu w obrożę… nieoszlifowany bursztyn. Niestety, brak jest naukowych potwierdzeń dla skuteczności tego typu metod. Na co więc warto się zdecydować?
Opcji jest wiele i każda ma swoje atuty, jak i wady. Na rynku mamy do czynienia chociażby ze specjalnymi szamponami, sprayami na sierść (których można używać przez każdym wyjściem) lub obrożami emitującymi ultradźwięki, mającymi zaburzać funkcjonowanie narządu Hallera (odpowiadającego u kleszczy za lokalizowanie żywiciela). Specjaliści są jednak zgodni, że ich skuteczność pozostawia wiele do życzenia, na dodatek spray jest bardzo nieekonomiczną opcją. Co zatem warto stosować? Sprawdzone środki to preparaty chemiczne, takie jak tabletki, preparaty typu spot on do nakrapiania na skórę lub obroże kleszczowe. Szczególnie ta ostatnia opcja wydaje się być atrakcyjna, ponieważ obroża Foresto chroni naszego pupila przed kleszczami aż przez 8 miesięcy. Jeśli jednak preferujesz inną formę podania leku, warto zwrócić uwagę na AdTab, czyli tabletkę na kleszcze, która jest łatwo przyswajalna przez psy i koty, dzięki swojemu atrakcyjnemu smakowi.
Gdy dojdzie do wkleszczenia, czyli jak wyciągnąć kleszcza
Żadna metoda ochrony nie zagwarantuje nam jednak w 100%, że nasz pies lub kot nie złapie kleszcza. Co wtedy robić? Dokładnie to, co w przypadku ludzi. Pierwszy krok to odpowiednie usunięcie pasożyta.
Jak bezpiecznie wyjąć kleszcza z psa? Można w tym celu skorzystać ze specjalnego przyrządu do usuwania kleszczy (tzw. kleszczołapki), który umieszcza się w miejscu wkleszczenia i zdecydowanym ruchem podważa pasożyta. Wygląda to mniej więcej w podobny sposób, jak wyciągnięcie wbitego w deskę gwoździa za pomocą łapki lub łomu. Jeśli jednak nie posiadamy takiego sprzętu, wystarczająca będzie zwykła pęseta. Jak wyciągnąć kleszcza za jej pomocą? Chwytamy pajęczaka mocno, tuż przy skórze i sprawnym ruchem wyciągamy (bez wykręcania!). Pamiętajmy, by nigdy nie smarować miejsca wkleszczenia tłuszczem, celem łatwiejszego wyjęcia kleszcza (możemy tylko przyprawić go o ślinotok, co jeszcze bardziej zwiększy ryzyko infekcji). Staramy się, by w skórze nie pozostała żadna część pajęczaka, jeśli jednak zostanie – będzie to fragment ryjka, który skóra usunie w wyniku reakcji zapalnej. Wtedy nie dezynfekujemy miejsca tylko raz, ale aż do ustania reakcji. Kleszcza można oddać do badań na obecność bakterii lub wirusów. Jednak wynik badania kleszcza nie jest stwierdzeniem choroby u zwierzęcia i jest to badanie dość drogie, dlatego nie wszyscy się na nie decydują. Najważniejsza jest obserwacja „pacjenta”. Niestety, wiele osób z niej rezygnuje.
A przecież na każdym etapie pasożytowania może dojść do zakażenia, dlatego w kolejnych tygodniach musimy baczniej obserwować zachowanie pupila. Jeśli zdradza objawy takie jak: apatyczność, brak apetytu, gorączka, wymioty, blade lub żółtawe zabarwienie skóry czy kulawizna – koniecznie trzeba udać się do weterynarza i powiedzieć mu o żerowaniu kleszcza.