Stadia rozwoju pajęczaka, czyli kiedy spodziewać się kleszcza?

Udostępnij

W ostatnich latach coraz więcej mówi się o kleszczach i zagrożeniach, jakie niesie za sobą ich żerowanie na ludziach i zwierzętach. Nie ma w tym nic dziwnego – ocieplenie klimatu, a zwłaszcza ciepłe okresy jesienno-zimowe sprawiają, że nawet w naszym klimacie można „złapać” kleszcza niemal przez cały rok. Oprócz ludzi, mocno narażone są również zwierzęta domowe, a w szczególności psy. Spróbujmy zatem poszerzyć swoją wiedzę na temat tych pajęczaków i prześledzić ich stadia rozwoju – da nam to odpowiedź na pytania dotyczące ich aktywności oraz żerowania na konkretnych żywicielach.

Tysiące „ziarenek maku”, czyli od jaja do nimfy kleszcza

Kleszcze to małe pasożytnicze pajęczaki z podgromady roztoczy. Ogółem na świecie rozpoznanych jest ich ponad 900 gatunków, jednak w Europie najpowszechniej występuje kleszcz pospolity – i to na jego podstawie prześledzimy stadia rozwoju tego pajęczaka.

Wszystko zaczyna się od jaj, których samica może złożyć nawet 5000. Z nich wylęgają się małe kleszcze, czyli larwy (ok. 0,5 mm – jak ziarnko maku), stanowiące stosunkowo małe zagrożenie  dla człowieka – na ugryzienia larw kleszczy narażone są najczęściej małe gryzonie, a różnorodność przenoszonych przez nie patogenów jest niewielka. Podczas pierwszego posiłku pajęczak pobiera wraz z krwią bakterie i wirusy, które w przyszłości będą potencjalnym zagrożeniem dla człowieka i innych ssaków, takich jak psy i koty. Po około trzech dniach, nasycone krwią larwy kleszczy wyglądają niczym małe kuleczki i odrywają się od swoich żywicieli. Następnie zagrzebują się w ściółce lub pod korą (ważne, by miejsce było zaciszne i wilgotne), gdzie linieją i przechodzą w stadium nimfy.

Nimfa kleszcza ma już 1,5 mm długości i żeruje zazwyczaj na średnich ssakach, choć nie pogardzi też gryzoniami, ptakami wróblowatymi, a nawet jeleniowatymi. Zwykle potrzebuje około tygodnia, by napić się wystarczającej ilości krwi potrzebnej do kolejnego linienia i przemiany w osobnika dorosłego.

Dorosły kleszcz, czyli potencjalne zagrożenie

W kontekście ugryzienia kleszcza (choć właściwszym z punktu widzenia biologii terminem byłoby „wkleszczenia się”), istotne znaczenie ma nie tylko stadium rozwoju pajęczaka, ale także jego płeć. Okazuje się bowiem, że krew kręgowców piją tylko samice, które w tym czasie intensywnie wysyłają do otoczenia feromony. Po co? Aby dać znać innym samicom o źródle pokarmu oraz zwabić samce. Co ciekawe, to właśnie na żywicielu bardzo często dochodzi do kopulacji. Samce kleszczy pospolitych są minimalnie mniejsze od samic (ok. 4,5 mm) i całe czarne. Z kolei samice mierzą ok. 5 mm długości i posiadają charakterystyczny czerwony grzbiet z czarną tarczką.

Jak już zostało wyżej wspomniane, małe kleszcze już od swojego pierwszego posiłku pobierają od żywicieli groźne dla kręgowców wirusy i bakterie, wywołujące choroby takie jak borelioza i kleszczowe zapalenie mózgu, na które mogą zapaść zarówno ludzie, jak i psy. W przypadku czworonożnych pupili mamy dodatkowe ryzyko zachorowania na wiele innych groźnych chorób, takich jak: babeszjoza (przenoszona już przez larwy kleszczy pospolitych), anaplazmoza, czy erlichioza, (rzadziej: choroba skokowa owiec, hepatozoonoza, hemoplazmoza/mykoplazmoza, filarioza). Część z nich również może wystąpić u człowieka.

Całoroczne ryzyko ugryzienia przez kleszcza

Jak więc widać, zagrożenia ze strony kleszczy nie należy lekceważyć. Tym bardziej, że sezonowa aktywność tych pajęczaków zaczyna odchodzić w niepamięć. Jeszcze 20-30 lat temu było niemal pewne, że jesienią zaczynają hibernować i raczej nie spotkamy się z nimi wcześniej, niż podczas ciepłej wiosny. Tymczasem wzrost średnich temperatur i bezmroźne zimy, jakie występują w Polsce coraz częściej, sprawiają, że zarówno człowiek jak i zwierzę są narażeni na ugryzienie kleszcza nawet w zimie. Jest to jak najbardziej możliwe, ponieważ pajęczak ten jest aktywny już w temperaturze powyżej 4,5 stopnia Celsjusza, co wcale nie jest rzadkością nawet w najchłodniejszych miesiącach na przestrzeni ostatnich lat. Co prawda czas dojrzewania osobników w stadium larwy kleszcza czy nimfy jest przy takich temperaturach mocno wydłużony, jednak dorosłe samice są w stanie wspinać się w tych warunkach na trawy i krzewy w oczekiwaniu na żywiciela. Mało tego, łagodniejsze zimy sprawiają, że w środowisku jest w stanie przetrwać znacznie więcej wirusów i bakterii, niż miało to miejsce kiedyś. Bytują one w organizmach żywicieli, a stamtąd dostają się do kleszczy. Co więcej – ze względu na przeżywalność zarówno patogenów jak i gryzoni, bardzo często dochodzi do przekazania kilku czynników chorobotwórczych do kleszcza, co nosi miano koinfekcji.

Konkluzja jest zatem prosta – pajęczaki zagrażają nam i naszym czworonożnym przyjaciołom praktycznie przez cały rok, a ugryzienia kleszczy są jeszcze groźniejsze, niż kiedyś, dlatego warto mieć się na baczności!

Zobacz także: Cztery sposoby na ochronę psa przed kleszczami

Dr Marta Hajdul-Marwicz

Artykuł skonsultowany z dr Martą Hajdul-Marwicz, doktorem nauk medycznych, specjalistą biologiem, autorką bloga "Za-Kleszcz-Ona Polska"

Udostępnij