Kleszczowe Mitowisko #7: Kleszcz w skórze? Nasmaruj, zalej alkoholem, wykręć i… zaraź się!

Udostępnij

Internet pełen jest „złotych rad” dotyczących wyjęcia ze skóry żerującego kleszcza. Podobno istnieje mnóstwo domowych sposobów, które stosowali nasi dziadkowie, zanim nastały te różne nowoczesne wynalazki (łapki i inne lassa na kleszcza). Owszem, można je stosować, ale należy liczyć się z tym, że zdecydowana większość z nich znacznie zwiększa ryzyko zakażenia człowieka lub zwierzęcia boreliozą albo kleszczowym zapaleniem mózgu.

Fachowcy po drugiej stronie monitora

Trudno zżymać się na czasy, w jakich przyszło nam żyć. To normalne, że z racji wygody i szybkości takiego sposobu działania szukamy wszelkiej maści porad w Sieci. Porównujemy ze sobą różne modele smartfonów, wysyłamy zapytania dotyczące rozmiaru butów, to dlaczego nie mielibyśmy poszukać porady dotyczącej naszego zdrowia?

Lekarze przestrzegają jednak przed takimi praktykami. Ich zdaniem wiele zależy od źródła wiedzy. W przypadku zwierząt, jeśli radzimy się lekarza weterynarii, otrzymamy dawkę rzetelnej wiedzy. Natomiast w Internecie znajdziemy też wiele porad osób niezaznajomionych z tematem, które coś usłyszały, albo „wydaje im się”, że tak będzie dobrze, często podpierając się „chłopskim rozumem”. Pytanie, czy w kwestii zdrowia własnego lub naszego pupila powinniśmy w ten sposób ryzykować? Jednym z obszarów, w których rozprzestrzenia się mnóstwo niebezpiecznych rad, jest kwestia wyciągnięcia kleszcza ze skóry.

Nie drażnij żerującego pasożyta

Ludzie przez lata zastanawiali się co zrobić, by kleszcz zwolnił swój „uścisk” (przy czym samo to słowo jest już bzdurą, bo w przypadku tego pajęczaka nie ma mowy o żadnym kurczowym „trzymaniu się” żywiciela) i by łatwiej było nam go wyjąć ze skóry. Jedna z popularnych teorii mówi, że skoro wkleszcza się on za pomocą „haczyków”, to trzeba go z ciała „wykręcić” – wtedy łatwiej te haczyki „puszczą”, coś jak przy usuwaniu śrubki z drewna. Tutaj błąd logiczny pojawia się już na samym początku. Owszem, hypostom kleszcza, za pomocą którego wnika on do naszego ciała, jest od spodniej strony wyposażony w różnego kształtu ząbki, ale elementem ostatecznie mocującym jest ślina, która po wyschnięciu tworzy rodzaj cementu. Zatem sam aparat ssący kleszcza nie jest tu największym wyzwaniem i nie trzeba go „wykręcać”.

Jest to zresztą niewskazane także z innego powodu. Wszelkie próby przeszkadzania kleszczowi w żerowaniu spowodują, że się zestresuje i może zwrócić część pozyskanego pokarmu – niestety, wraz z bytującymi w jego układzie pokarmowym zarazkami. Podobnie sytuacja ma się z innymi „złotymi radami”, takimi jak smarowanie kleszcza masłem czy olejem, zalewanie go alkoholem lub przypalanie. Absolutnie nie pomoże to zrobić „poślizgu”, ani nie sprawi, że pajęczak nagle sam się wycofa, a z dużą dozą prawdopodobieństwa zmusi duszącego się pasożyta do wymiotów (kleszcze oddychają za pomocą tchawek znajdujących się za tylną parą odnóży).

Istnieje jeszcze inna, nieco bardziej ogólna rada. Otóż wiele osób twierdzi „na logikę”, że jak zabijemy kleszcza, to zwolni on swój uścisk i bez problemu go wyciągniemy. Ten mit jest szczególnie niebezpieczny! Wszelkie próby naciskania pasożyta z pewnością spowodują jego wymioty. Co więcej, jeśli go uśmiercimy, również może zwrócić on zawartość swojego układu pokarmowego. A paradoksalnie wcale nie pomoże nam to w wyciągnięciu go – jego „cement” będzie stabilny jeszcze długo po tym, jak go zabijemy.

Jak wyciągnąć kleszcza?

Specjaliści są zgodni – bez względu na to, czy mówimy o człowieku, psie, czy kocie – jedynym pewnym sposobem usunięcia kleszcza jest wykorzystanie prostego narzędzia, takiego jak pęseta, specjalna łapka lub pętelka (tzw. „lasso” na kleszcza). Łapiemy mocno kleszcza możliwie jak najbliżej skóry (staramy się nie naciskać jego tułowia) i zdecydowanym ruchem (lecz nie szarpiąc) wyciągamy go prostopadle do skóry. Jeśli zostanie w ciele jakiś fragment (np. hypostom – nie zostanie cała „główka”, bo kleszcz… nie ma głowy jako takiej), powinniśmy go usunąć np. zdezynfekowaną igłą.

Zobacz także, jakie rodzaje kleszczy wyróżniamy: Kleszcz pospolity, kleszcz psi, kleszcz łąkowy


Udostępnij